Początki japońskiego pływania wiążą się więc z wojskowym wyszkoleniem samurajów. Główny nacisk był w nim położony na utrzymanie gotowości bojowej, stąd w większości japońskich technik pływackich głowa pływaka jest uniesiona nad wodą. Bardziej liczyła się tu też precyzja ruchów i umiejętność bezszelestnego przemieszczania się niż prędkość.

Kanon 18 sztuk walki (bugei juhappan), które powinien opanować samuraj, wykształcił się w okresie rządów siogunów z rodu Tokugawa, a więc w latach 1603–1868. Do bardziej wymyślnych technik należały sztuka plucia ostrymi igłami (fukumibarijutsu) i miotania małymi nożykami w kształcie sierpa (kusarigamajutsu). Do bardziej tradycyjnych – łucznictwo (kyudo), jazda konna (bajutsu), szermierka (kendo) i walka wręcz przypominająca dzisiejsze judo (jujutsu). Żaden samuraj nie byłby jednak samurajem, gdyby do tych wszystkich umiejętności nie dołożył jeszcze jednej – sztuki walki w wodzie suijutsu, z której na przełomie XIX i XX wieku powstało współczesne nihon eiho.

Tsukioka Yoshitoshi, „Wielka bitwa pomiędzy rodami Minamoto i Taira nad Dan-no-ura (Genpei Dan-no-ura ôgassen no zu, 源平壇之浦大合戦之図)”, 1865, Museum of Fine Arts, Boston.

Pływanie było dla wojownika nie tyle kaprysem, co koniecznością. W Japonii, kraju wyspiarskim, wiele bitew rozgrywało się na morzu, ale umiejętności pływackie okazywały się niezbędne również w głębi lądu, gdzie wojsko często musiało przekraczać rwące, górskie rzeki. Ponadto większość japońskich zamków miała skomplikowany system fos. Pokonanie ich w zbroi, ważącej niekiedy nawet 25 kg, wymagało niezłej ekwilibrystyki.

Przykład płynął zresztą z góry. Pasjonatem pływania był sam Ieyasu Tokugawa (1543–1616), założyciel słynnej dynastii siogunów. „Jak wielu współczesnych Japończyków – pisze w biografii pierwszego Tokugawy A. L. Sadler – Ieyasu uwielbiał pływanie i w miesiącach letnich zawsze udawał się nad rzekę niedaleko Okazaki”. Japoński władca szczycił się tym, że był w stanie przepłynąć długi dystans bez zamoczenia swojego ulubionego hełmu, ba!, miało na nim nie być nawet kropelki wody. Jak pokazuje XIX-wieczny drzeworyt autorstwa Yoshu Chikanobu, siogun potrafił też docenić osiągnięcia swoich poddanych. W Okazaki mieszkała piękna i silna Oai no kata. Podczas jednej z pływackich przepraw przez rzekę brutalnie zaczepił ją w wodzie młody mężczyzna. Oai no kata rozprawiła się ze śmiałkiem, o czym doniesiono Ieyasu. Był zachwycony jej wyczynem. Sam powtarzał ponoć często, że istnieją „dwie umiejętności, które nawet władca imperium musi wciąż doskonalić – jazda konna i pływanie”.

Początki japońskiego pływania wiążą się więc z wojskowym wyszkoleniem samurajów. Główny nacisk był w nim położony na utrzymanie gotowości bojowej, stąd w większości japońskich technik pływackich głowa pływaka jest uniesiona nad wodą. Bardziej liczyła się tu też precyzja ruchów i umiejętność bezszelestnego przemieszczania się niż prędkość. Tę ostatnio trudno było zresztą osiągnąć w przypadku, gdy wojownik płynął obok konia, w zbroi i z obciążeniem w postaci miecza.

Drzeworyt Utagawy Toyonobu, seria „Nowa Biografia Taiko” (Toyotomiego Hideyoshi), 1883 r.